Hotel Gambis (35/2). Nie było wielkiego wyboru. Przytarabaniłyśmy się bardzo późno, a ten był w rynku - najbliżej. Wiemy, że musimy wstać razem ze słońcem, więc szybko kładziemy się spać. Udało się nam jeszcze wypaść na jakiegoś hamburgera (6 z wodą). Wielkiego wyboru zresztą nie było, bo wszystko pozamykane, cieszyłyśmy się, że jest "cokolwiek" :).Rano (i w deszczu) wsiadamy do rozklekotanego autobusu. Zastanawiałam się czy prędzej padnie..., czy spadnie. Siadłam na schodach (w sumie i tak nie ma szyby, więc zimniej nie będzie) i usiłuję robić zdjęcia. Droga wije się przez góry, na niektórych zakretach musi się składać na 2-3 razy. Jest tak jak lubię. Dziś park narodowy Tierradentro (wejście 10 peso) z grobowcami kultury prekolumbijskiej. Grobowce Segovia z 870 r. p.n.e. (29 nor + 1), potem El Duende 670 n.e (ok. 12). Czuję się trochę jak królik. Ciężko robi się zdjęcia w środku.. Kolejno - Tablone i wioseczka San Andres. Nie zdażyłyśmy pójść do Aquascate (a szkoda)...